piątek, 20 czerwca 2014

My Life In Cardboard Boxes - tłumaczenie



Cześć czytelnicy, jest 2014, a mój pierwszy post jest z 21 stycznia. WPADKA. Większość z was wie, że ja i mój blog lubimy zrobić sobie co jakiś czas chwilkę przerwy. Następnie, kiedy chwilka powoli zamienia się w dłuższy czas, zaczynam nerwowo blogować znów. "Dlaczego?", pewnie spytacie. Cóż, poza faktem, że bloguję od pięciu lat (w lutym), więc możecie myśleć, że jestem do tego przyzwyczajona. Nadal wydaję się kłaść duży nacisk na siebie, jeśli chodzi o treść bloga. Czuję, że nie mogę wrócić tutaj z przeglądem kosmetycznym (?) lub zwykłym postem, w przypadku gdy jesteście rozczarowani, bo czekaliście tak długo. Muszę nauczyć się, by nie martwić o to i po prostu napisać to, co chcę napisać, mimo, że wielu z was pomaga mi utrzymać szczęście w tych dniach. *udaje, że nikt nie czyta*

 Zamiast pisania postu o wszystkich rzeczach, które uszczęśliwiały mnie w 2013 roku, nakręciłam filmik. Niektórzy z was już go widzieli, ale zostawiam wam go poniżej, jeśli jeszcze go nie odtworzyliście. W skrócie, 2013 był chybha najlepszym rokiem w moim życiu do tej pory.


2014 przyszedł tak szybko, prawie nie byłam na to gotowa. Czuję, że muszę mieć plany i wszystkie oczekiwania określone, ale nie. Czasem życie jest spontaniczne i to właśnie sprawia, że pamiętnik jest taką świetną sprawą. Pierwszą rzeczą jest to, że zdecydowałam, że w tym roku nadeszła pora na przeprowadzkę. Nie jest ona obca dla większości ludzi po 23, którzy mogli wcześniej mieszkać z partnerami lub wyjeżdżać na uniwersytet. Ja nie zrobiłam żadnej z tych rzeczy. Zawsze myślałam, że będę jedną z tych ludzi, których rodzina potrzebuje wokół siebie, w domu. Myślę, że to głównie wina mojego niepokoju. I mogę się założyć, że kiedy nadszedł ten czas na przeprowadzkę, chciałabym przejść dwie minuty drogi, tak, że nigdy nie byłabym daleko od domu i miejsca, w którym mieszkałam całe życie. Poszłam do szkoły, której całkowita liczba uczniów wynosiła 60, co było pocieszające. Moje gimnazjum było pierwszym doświadczeniem większej szkoły (normalnego rozmiaru, ale dla mnie kolosalnej wielkości). Ponownie zajęło mi dobrą chwilę, by poczuć się tam komfortowe, choć miasto było małe i szkoła nie była największa w powiecie. Pamiętam, że razem z moją najlepszą przyjaciółką rozmawiałyśmy o tym, że chciałybyśmy się przenieść do domu w naszej wsi, kiedy byłyśmy starszę, i że będziemy mieszkać tam zawsze. Że chcemy pobrać się w miejscowym kościele, dzieci wysłać do tej samej szkoły, do której poszłyśmy my. Kiedy zaczynasz odkrywać świat i zaprzyjaźniać się z ludźmi z Northampton, Norwich, Brighton i wszędzie indziej na świecie, należy uświadomić sobie, że możesz być tylko przejażdżkę samochodem od kogoś, kto Cię obchodzi, i możesz powtarzać tą przejażdżkę kiedy chcesz i kiedy tylko możesz. W ubiegłym roku wzrosłam jako osoba (nie w wysokości, ale w tajemnicy). Podróżnicy uświadomili mi, że odległość nie jest takim problemem i wycieczka gdzieś, nieco poza strefę komfortu, może być rzeczywiście niesamowitym doświadczeniem.
Jeśli oglądasz moje vlogi, wiesz, że spędziłam dużo czasu w Brighton w zeszłym roku i nauczyłam się kochać... bardzo. Większość z was wie, że mam coś w byciu blisko morza i uspokaja mnie znalezienie go. Czuję się tak, kiedy odwiedzam Brighton. Są tu niesamowite sklepy, kawiarnie, słodkie i smaczne restautacje, rozrywki i łatwy transport publiczny (coś, czego nie miałam, mieszkając na wsi). Nie sądziłam, że kocham to miejsce odległe trzy godziny drogi od mojego domu tak bardzo, że chciałabym tak mieszkać. Ale zaciskam zęby i robię to. Ja, Percy, Pippin i przygoda nad morzem.
W tej chwili jestem w trakcie pakowania rzeczy go pudełek. Myślałam, że mam wiele rzeczy do zabrania, jednak okazuje się, że to po prostu zbyt dużo ubrań. Jeśli ktoś z was zastanawiał się, dlaczego jestem trochę MIA* w tym roku, to dlatego, że mam do zrobienia wiele dorosłych rzeczy i pakowania, a ruszam w przyszłym tygodniu. (argh!)
Oto ekscytująca przygoda Zoelli w 2014 roku.
*podnoszę szkło, którego jeszcze nie kupiłam*
Jeśli mieszkasz w Brighton lub odwiedzasz je regularnie, zostaw niżej wszelkie urodze miejsca, które kochsz odwiedzać, dobre restauracje czy porady i wskazówki życia tutaj. Nawet jeśli dopiero się przeniosłeś i chcesz dać mi rady, byłabym niezwykle wdzięczna!

*MIA - missing in action, zagubiona w akcji.

2 komentarze: