wtorek, 29 lipca 2014

Why are you so skinny? - tłumaczenie


Dzisiejszy post jest nietypowy i będzie nieco kontrowersyjny, ale mam nadzieję że mnóstwo z was może wgryźć się w ten temat (nie róbcie tego za mocno, to nie jest debata). 

Na początku pozwólcie mi powiedzieć, że jestem około 162 centymetrowa i ważę 46 kilo (jeśli jesteś niepewny co do tych wymiarów to za pomocą wszystkich środków przelicz je osobiście). Miałam ten sam wzrost i wagę przez dwa lata. Potem weszłam w dojrzewanie. Jestem prawie pewna, że chociaż raz spojrzałeś na mnie i powiedziałeś „Ona jest ZBYT chuda”. Pozwól, powiem Ci, że byłam. Mierzyłam 162 centymetrów nawet przed rośnięciem piersi, bioder i tyłka. Wyglądałam PASKUDNIE. Spoglądałam w lustro i gardziłam tym co ujrzałam. 


„dlaczego nie mam piersi jak moje przyjaciółki?” „czemu wszędzie wystają mi kości?” „gdzie są moje biodra?” „dlaczego jestem taka chuda?” 


Absolutnie NIENAWIDZIŁAM tego. Chciałabym także zaznaczyć, że w żadnym wypadku i w żadnej formie nie miałam nigdy problemów z jedzeniem. Ci z Was którzy znają mnie, wiedzą że jem gdy mi się to podoba i co mi się podoba. Nawet wtedy jadłam jak normalna 14/15 latka. Pizza, burgery, frytki, McDonalds, napoje gazowane. Jadłam nie mniej niż przeciętne dziecko… więc dlaczego byłam tak bardzo chuda? Odpowiedź jest prosta: metabolizm. Lubię nazywać go super metabolizmem, a dla tych z Was, którzy nie wiedzą co to jest metabolizm… W zasadzie jest to reakcja chemiczna która zachodzi u wszystkich żywych organizmów w celu utrzymania życia. W innej formie jest to po prostu tępo w jakim twoje ciało spala kalorie i rozbija tłuszcz. Posiadanie wysokiego metabolizmu oznacza iż niemożliwe jest to abym przytyła i utrzymała to. Moje ciało rozbija tłuszcz i spala kalorie w głupio szybkim tempie. Wiem na pewno, że wielu z was będzie czytać to i myśleć zamknij się Zoe, absolutnie uwielbiałabym mieć szybki metabolizm… ale powiem ci, że to wszystko nie jest rewelacyjne. Podczas przechodzenia przez etapy dojrzewania byłam chuda jak fasola szparagowa, a miało to ogromny wpływ na to jak ja widziałam siebie i jak inni widzieli mnie. To całkiem stereotypowe, że grube dziecko z twojej klasy nie chce włożyć stroju kąpielowego lub nie chce być zobaczone podczas rozbierania się na W-F bo będzie napastowane lub wyzywane. Czułam się dokładnie tak samo. Nienawidziłam konieczności chodzenia pływać bo ludzie wskazywali i gapili się na mnie przez to, że byłam bardzo chuda. Nienawidziłam potrzeby rozbierania się i dostawałam wówczas obraźliwe komentarze ale kiedy próbowałam przybrać na wadze, to było absolutnie niemożliwe. To sprawiało, że czułam się jak gówno. Pomyślałam o odwrotnej diecie. W zasadzie jadłam gówna, bzdury, tłuste jedzenie by spróbować przybrać na wadze. Czułam się oszołomiona, zmęczona i nieszczęśliwa. 


Zawsze słyszymy o większych ludziach przechodzących przez trudny czas zrzucania zbędnych kilogramów. Szczupłe osoby przechodzą przez ten sam trudny czas próbując przytyć, ale nikt tak naprawdę o tym nie myśli. 


„Jesteś anorektyczką”, „powinnaś przytyć”, „jesteś workiem kości”, „jesteś zbyt koścista”, „dlaczego jesteś taka chuda?”, „miej trochę mięsa na swoich kościach”, „wszystko w porządku?”


Tego wszystkiego można się było spodziewać od ciekawskich dzieci w wieku szkolnym, ale zadziwiające jest to, że ludzie wciąż o to pytają. Człowieku, nie wiem. To dość dziwne, że teraz mam piersi (w hojnym rozmiarze), biodra i trzęsący tyłek (tak, jest trzęsący… po prostu jestem szczera haha) i jest on dość zauważalny. Jednak wciąż uważasz, że to w porządku mówić takie rzeczy? Czy można tak powiedzieć to do kogoś kto jest znacznie większy od przeciętnego człowieka? 


„Jesteś otyły?”, „powinieneś zrzucić parę kilo”, „jesteś jak wielki worek tłuszczu”, „dlaczego jesteś taki gruby?”, „powinieneś pozbyć się trochę mięsa ze swoich kości”, „wszystko… w porządku?”


Nie. Po prostu byś sobie na to nie pozwolił. Dlaczego więc przyjęło się te same kryteria pytań na szczupłą osobę? Czy uważasz, że to nie ma wpływu w ten sam sposób jak na osobę która jest gruba? 


Byłam u lekarza 2 dni temu, otrzymałam receptę na tabletki antykoncepcyjne. Standardową procedurą co kilka lat jest ważenie mnie i sprawdzanie mojego wzrostu; tak więc mają możliwie najnowsze dane. Miałam inną pielęgniarkę niż normalnie i ona sprawiła że czułam się naprawdę niewygodnie i byłam nieco zdołowana. Zmierzyła mnie dobrze, 


„Och, 162 centymetry, tak, masz dokładnie tyle samo wzrostu”


Ale kiedy przeszła do ważenia, sprawiła że poczułam się bardzo nieswojo. 


„Kiedy był ostatni raz ważenia się? Nie dawno?”
„Nie, nigdy się nie ważę”
„Dobrze, jeśli wszystko z tobą w porządku, zważę cię. Nie musisz patrzeć”


Wtedy czułam się zagubiona. Dlaczego niby miałabym nie chcieć patrzeć? Nie obchodzi mnie to ile ważę. Ale pielęgniarka wyraźnie myśli, że tak. 


„Nie, jest w porządku, nie obchodzi mnie to”
„Okej, świetnie… zrób krok na to… hmmm”
„Co?”
„Masz dokładnie tą samą wagę”
„Och naprawdę! W porządku”
„Tak… twoi rodzice są również bardzo szczupli?
„Hm… Tak, rzeczywiście są”
Patrzyła na mnie teraz z troską. 
„Dobrze, twoje BMI jest niższe niż powinno być”
„Wiem, zawsze tak było”
„No dobrze… miej na to oko”
Potem wyszłam myśląc „Ona miała BMI powyżej średniej, powinnam zadać jej te same pytania?”, powinnam zapytać „Twoi rodzice również są grubi?” 


Nienawidzę tego, że mamy indeks masy ciała. I na dodatek musimy z nim żyć? Kto decyduje jakie BMI musimy mieć mimo wszystko? Kogo to obchodzi jeśli jestem „trochę” poniżej średniej? Kogo obchodzi jeśli jesteś trochę powyżej tego? Tak długo jak ty będziesz czuł się szczęśliwy w swojej skórze, to wiedz, że tamto wszystko się nie liczy. Tak, mogę wydawać się mniejsza i chudsza niż przeciętny człowiek ale jestem teraz szczęśliwa. Jeśli przybiorę na wadze (co jest niemożliwe do zrobienia) jestem prawie pewna, że wszystko po prostu pójdzie w moją twarz i tyłek. Gdybym miała ćwiczyć, byłabym jeszcze chudsza, co w rezultacie sprawiłoby, że byłabym niewiarygodnie niezdarna. Serio, pobiegnę po schodach w dół, a potem muszę wypić litr wody i łapię oddech przez pięć minut. Jak źle jest? 


Wciąż są rzeczy których absolutnie nienawidzę w moim ciele, ale ich nie zmienię. Nienawidzę moich dłoni. Kto chciałby kościste, żylaste ręce jak u staruszki? Haha. Nienawidzę też moich nóg. To niemożliwe abym przybrała na wadze, ale z jakiegoś powodu każda waga którą mam, jest wszędzie ALE nie w nogach. Chciałby ktoś małe kostki i chude, bezkształtne nogi? Mimo wszystko, jestem o wiele bardziej zadowolona z tego jak wyglądam w tej chwili… Nadal chcę być trochę większa, ale mam radość z tego że mogę spałaszować całą wannę Ben and Jerry’s i nie muszę się martwić. Jednak uwierz mi, moja skóra i narządy chyba nie doceniają tego i jestem bardzo niezdrowa. Nigdy nie złapiesz mnie jedzącej miskę sałaty lub rodzynki i orzechy. Jestem prawie pewna, że mój metabolizm nie będzie zawsze taki sam. Wszystko to złapie mnie, moja dekada jedzenia śmieciowego żarcia i małego ruchu będzie prawdopodobnie skutkować tym, że obudzę się i będę 10 razy większa. Pomyśl… powierzchowny człowieku.


Niedawno zostałam zdenerwowana przez kogoś kogo ledwo znałam, w rzeczywistości równie dobrze mógł być on obcy. Zbliża się do mnie i mówi Zoe jesteś TAKA chuda. Na początek… jak do cholery możesz odpowiedzieć na coś takiego? Myślę, że po prostu stałam z otwartymi ustami, zastanawiając się co na ziemi sprawiło, że to w porządku jeśli powiesz coś takiego? Co się dzieje w umysłach tych ludzi? Po prostu odeszłam. Czasami milczenie jest najlepszym rozwiązaniem. Następnie osoba ta wróciła, aby powiedzieć trzeba trochę przytyć… poważnie. No dalej? Naprawdę? Po pierwsze - byłam bardzo zakłopotana, a po drugie zniesmaczona. Czy ten człowiek powiedział by to samo do grubej osoby? Nie, ponieważ nazwanie kogoś grubym jest postrzegane jako obraza ale nazwanie kogoś zbyt chudym… najwyraźniej zaakceptowane? Myślę, że komentowanie masy ciała kogokolwiek jest nie do przyjęcia. Kim jesteś żeby oceniać kogoś przez jego rozmiar? 


„Ta osoba jest gruba, ona nie je niczego innego niż McDonald's i siedzi na tyłku cały dzień” 
„Ta osoba jest chuda, ona na pewno ma zaburzenia odżywiania i potrzebuje pomocy” 
To naprawdę nie fair. Nikt nie bierze pod uwagę genów, metabolizmu, struktury kości lub problemów zdrowotnych. Istnieją tysiące powodów dlaczego ludzie są jacy są i dlaczego mają rozmiar taki jaki mają. Powyższe stwierdzenia mogą być prawdziwe w pewnych przypadkach ale dla większości chyba nie są. 


Więc dlaczego nazywanie kogoś chudym jest naprawdę do zaakceptowania? Lub, czy zgadzasz się ze mną, że nazwanie kogoś grubym jest po prostu nieczułe? Jako naturalnie chuda osoba mogę powiedzieć, że nie bardzo fajnie mieć miano za chudej. Zawłaszcza, że jak dorastałam to próbowałam przybrać na wadze i bardzo chciałam być średniej wielkości. To trochę drażliwy temat ale chciałam się tym zająć. Dziwnie duża ilość osób pyta mnie o wzrost i wagę. Część mnie myśli, że oni starają się rozpracować czy mam niedowagę w bardzo chytry i przerażający sposób. Więc teraz przynajmniej odpowiedziałam na to… dziwacy. ☺


Morał z tego wszystkiego jest taki, że naprawdę nie sądzę, że kiedyś będzie akceptowane komentowanie kogokolwiek wagi, osoby chudej lub grubej. Dlaczego zawsze akceptowana jest opinia o kogokolwiek ciele i sposobie życia? Możesz tak uważać w swojej głowie, ale z chwilą gdy otwierasz usta staje się to bardzo niebezpieczne. Oczywiście, jeżeli otwierasz je aby komplementować, to wiedz, że możesz zrobić na wszelakie sposoby. Haha. Jeżeli TY jesteś zadowolony ze sposobu swojego wyglądu, to tylko to się liczy. A jeśli nie jesteś, zrób coś z tym i pracuj nad czymś co z pewnością cie uszczęśliwi. 


Każdy jest inny i nikt nie jest doskonały. Wtedy byłoby to bardzo nudne miejsce jeśli to nie był przypadek. 



Za tłumaczenie ślicznie dziękuję Asi! Kocham Cię! ♥

środa, 23 lipca 2014

Just Say Yes - tłumaczenie

"Po prostu powiedz tak, po prostu powiedz, że nic Cię nie powstrzymuje"

Jak często zmieniasz kolej rzeczy i uciekasz od robienia czegoś trochę z własnej strefy komfortu? Jak często można mówić NIE? U mnie, to słowo pojawia się dużo częściej, niż słowo tak.

Jak większość z was może być lub może nie być świadoma, toczę walkę z atakami lęku i paniki (więcej o tym czytaj tutaj)*, więc dla mnie mówienie nie, moim zdaniem, jest jedyną opcją. Mój umysł przejmuje kontrolę i sprawia, że myślę, że będę bezpieczna, robiąc rzeczy, które są w mojej strefie komfortu, rzeczy, które mnie nie przerażają. Ale co to za życie? Czy ja naprawdę chcę ogarniczać się do robienia rzeczy kroczkami, w kółko? Życie jest na to zbyt krótkie. Czy chcę żyć uciekając od niektórych rzeczy, tylko dlatego, że trochę mnie przerażają? Nie, i wy też nie.

Jeśli czytasz to i zmierzasz się z zaburzeniami lękowymi, depresją, lękiem społecznym lub jesteś po prostu osobą bardzo negatywną lub nieśmiałą, to dobrze wiem, że chcesz częściej niż powinieneś powiedzieć tak, TAK wielu rzeczom, ale sposób, w jaki twój umysł pracuje, podsyła Ci, że jesteś zbyt przerażony, żeby to zrobić. Jak myślisz, co jest najgorsze, co może Ci się przydarzyć? Spadanie, martwym? Nie, szansa, że to Ci się przydarzy jest bliska zeru.

Tak dużo czasu zajęło mi spróbowanie przesunięcia wszystkich swoich negatywnych myśli wokół różnych działań, które sią związane z moimi atakami paniki, ale właśnie osiągnęłam punkt w moim życiu, gdy myślę CHRZAŃ TO. Więc co, jeśli mam atak paniki? Co mi się stanie? Wolałabym zrobić więcej rzeczy, na które mogę spojrzeć wstecz i myśleć jestem bardzo zadowolona, że je zrobiłam, a NIE naprawdę chciałabym je zrobić. Nie chcę zawsze pozostać z tym strasznym pytaniem, krążącym w mojej głowie, co jeśli? Może się zdarzyć, że dostaniesz ataku paniki lub będziesz wobec czegoś w kropce, ale jeśli wiesz, że w końcu masz zamiar być w porządku, przynajmniej możesz powiedzieć, że to zrobiłeś, próbowałeś, ale najważniejsze jest to, że nie pomyślisz co jeśli?


Miałam tak wiele ataków paniki, że nie mogę nawet zliczyć, ale czy pamiętam każdy z nich i przeżywam je każdego dnia mojego życia? Nie. Jaki byłby w tym sens? Lęk jest naprawdę bzdurą, ataki paniki są śmieciowe, ale nie można pozwolić tym rzeczom przejąć pełną kontrolę nad swoim życiem i być przez nie wykorzystywanym, bo to sprawi, że będziesz rozpaczliwie nieszczęśliwy. Jest lepiej pamiętać wszystkie niesamowite chwile, by pamiętać te, w których czułeś lęk. Dlaczego warto skorzystać z każdej okazji, aby zarobić fajne wspomnienia, które będziesz trzymać ze sobą na zawsze, właśnie z tego powodu?

Jedną rzecz, którą bardzo trudno znaleźć w życiu z lękiem, to wstrzymywanie się - lęk przejmuje Ciebie, kiedy nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Przyzwyczaić się do niego i przyzwyczaić się do sposobu życia, bo nie widzisz, jak bardzo twoje zachowania są zróżnicowane od normy. Jestem bardzo zazdrosna o ludzi, którzy szczycą się pewnością siebie. Czasem myślę, jeśli tylko nie musiałabym martwić się o nic, ale czy wtedy naprawdę nie muszę się o NIC martwić? Czy są rzeczy, o które martwię się naprawdę, istotne w wielkim układzie rzeczy? Odpowiedź brzmi nie, chyba nie.


Wstrzymywałam się od tak wielu rzeczy, że czuję, że nigdy nie będę mogła w stu procentach nacieszyć się każdą sytuacją. Bardzo rzadko w moim życiu zdarzają się chwile, w których niespokojne myśli nie zaprzątają w mojej głowie i nie rujnują sytuacji. Czasem są ze mną nawet podczas jazdy do Asda. Czuję, że mój lęk jest trochę demonem, który żyje w mojej głowie (wiem, mam nieco dziwaczne wyobrażenia, ale wiesz, co mam na myśli), a jedynym spodobem, aby kiedykolwiek go zniszczyć jest być jak patrz, ZOBACZ, nic mi nie jest, mogę to zrobić, a teraz odejdź, a ewentualnie może się znudzić i mnie zostawić (chciałabym tylko coś naprostować - nie jestem opętana, wszystko jasne? Tak? Dobrze)

Niedawno przeprowadziłam ze sobą rozmowę porządkującą. Czułam się zbyt pochłonięta przez niektóre aspekty mojego życia, niektórych ludzi, sytuacje, a przede wszystkim mój niepokój. Przestałam chodzić na imprezy w Londynie, tak samo przestałam spotykać się z przyjaciółmi, jadać w restauracjach, przestałam podróżować pociągiem. Sprawiłam, że mój niespokojny umysł przejął nade mną całkowitą kontrolę. Kilka dni spędził na własną rękę, nie rozmawiając z nikim i nie robiąc niczego, ponieważ w ten sposób czułam się bezpieczna. Nikt nie powinien żyć w ten sposób i czasem trzeba po prostu delikatnie (lub nie) uderzyć się w policzek, aby uświadomić sobie, która droga ciągnie Cię w dół. Sam to rozważ.

W ciągu ostatnich kilku tygodni czuję się jak nowo wyrośnięty listek. Chcę być bardziej pozytywnie nastawiona w stosunku do niektórych rzeczy. Będąc niespokojnym jesteś bardziej narażony na znajdywanie większej ilości negatywów niż pozytywów w wielu sytuacjach i to wyczerpuje. Nie tylko Ciebie, ale też osoby dookoła.

Zaczęłam mówić tak rzeczom, na które normalnie nigdy w życiu bym się nie zgodziła. Nie mówię, że godzę się na absolutnie wszystko, ale jestem świadoma, że na zdecydowanie więcej rzeczy. Niedawno byłam na festiwalu i choć tylko na dzień, mam przed festiwalami wielki strach. Tłumy pijanych ludzi, którzy najprawdopodobniej skończą, wymiotując (boję się wymiocin), ale wzięłam to wszystko na siebie i po prostu poszłam. Miałam świetny dzień i udało mi się nawet zobaczyć jeden z moich ulubionych zespołów i zdobyć miłe wspomnienie. Alternatywą do tego byłoby zostanie w domu i nie robienie nic, co było czymś, co najprawdopodobniej zrobiłabym kilka tygodni temu. Poszłam na trzy pociągi na spotkanie z przyjacielem, które ujęłam w filmiku na YouTube do miejsca, w którym nigdy więcej nie było. Wiem, że większość z was czytając to podniesie tutaj brew i pomyśli Zoe, to naprawdę nic wielkiego, ale dla kogoś, kto nie może nawet dostać się do pociągu na jednym przystanku bez bycia na skraju ataku niepokoju jak zaledwie kilka tygodni temu, jest to ogromne osiągnięcie - więc jest to ogromne osiągnięcie dla mnie i, po raz kolejny, świetnie spędzony dzień!

Czuję się o wiele lepiej mówiąc tak wielu rzeczom. To drastycznie poprawiło moje zaufanie i to sprawia, że chcę wyjść i zrobić coś, o czym normalnie nigdy bym nie pomyślała bądź co chciałam kiedyś zrobić. Czuję się o wiele bardziej pozytywnie a wynikiem pozytywnego samopoczucia jest szczęście.

Myślę, że jako punkt tego postu usiłuję przekonać was do pomyślenia o próbie odejścia od swego niepokoju/negatywnego myślenia i spojrzenia na większy obraz...

Masz JEDNO życie (chyba, że jesteś kotem), jedną szansę, aby zrobić wszystko, wszystko, co chcesz. Nie pozwól, aby coś takiego jak niepokój kontrolowało twoje decyzje bądź rujnowało doświadczenia. To samo dotyczy ludzi. Nie pozwól, by rujnowali Ci nastrój, kontrolowali twoje zachowanie i życiowe wybory.

To twoje życie. Dziel się nim z innymi, ale nie pozwól, żeby inni przejęli nad nim kontrolę.

Powiedz tak. Spraw, by twoją misją stało się zgodzenie się na rzeczy, na które normalnie nigdy byś się nie zgodził, pójście do miejsc, do których nigdy byś nie poszedł, poznał ludzi, których normalnie byś nie poznał. Jak możesz tworzyć wspomnienia i podejmować nowe ścieżki, jeśli twój umysł rujnuje wszystko?

Cytując piosenkę niżej: ta jedna rzecz, która codziennie Cię przeraża. I prawdopodobnie nie weźmiesz tego zbyt dosłownie, jeśli masz poważne obawy, ale próbuj samemu podejmować decyzję raz na jakiś czas, żeby zacząć. Więc co Cię przeraża? Pomyśl, jak będziesz się czuł, gdy to pokonasz, gdy osiągniesz coś, o czym zawsze marzyłeś. Pomyśl, jak szczęśliwy możesz być!


Teraz, po przeczytaniu tego, jest kilka rzeczy, które chciałabym, abyś zrobił:

♥ Powiedz tak rzeczom, na które normalnie byś się nie zgodził i daj mi znać w komentarzach, co to było,
♥ Posłuchajcie piosenki niżej, lubię ją!
♥ Obejrzyjcie film Jestem na tak,
♥ Ewentualnie ściągnij/kup książkę Jestem na tak autorstwa Danny Wallace i przeczytaj ją,
♥ Włącz swoją ulubioną piosenkę i tańcz dookoła (nie z innego powodu niż ten, że jestem prawie pewna, że to sprawi, że poczujesz się conajmniej dziesięć razy lepiej niż przed przeczytaniem tego postu),
♥ Pamiętaj, że nie jesteś jedyną osobą, która tak się czuje i że tylko ty możesz zmienić swój pogląd na życie ☺


piątek, 20 czerwca 2014

My Life In Cardboard Boxes - tłumaczenie



Cześć czytelnicy, jest 2014, a mój pierwszy post jest z 21 stycznia. WPADKA. Większość z was wie, że ja i mój blog lubimy zrobić sobie co jakiś czas chwilkę przerwy. Następnie, kiedy chwilka powoli zamienia się w dłuższy czas, zaczynam nerwowo blogować znów. "Dlaczego?", pewnie spytacie. Cóż, poza faktem, że bloguję od pięciu lat (w lutym), więc możecie myśleć, że jestem do tego przyzwyczajona. Nadal wydaję się kłaść duży nacisk na siebie, jeśli chodzi o treść bloga. Czuję, że nie mogę wrócić tutaj z przeglądem kosmetycznym (?) lub zwykłym postem, w przypadku gdy jesteście rozczarowani, bo czekaliście tak długo. Muszę nauczyć się, by nie martwić o to i po prostu napisać to, co chcę napisać, mimo, że wielu z was pomaga mi utrzymać szczęście w tych dniach. *udaje, że nikt nie czyta*

 Zamiast pisania postu o wszystkich rzeczach, które uszczęśliwiały mnie w 2013 roku, nakręciłam filmik. Niektórzy z was już go widzieli, ale zostawiam wam go poniżej, jeśli jeszcze go nie odtworzyliście. W skrócie, 2013 był chybha najlepszym rokiem w moim życiu do tej pory.


2014 przyszedł tak szybko, prawie nie byłam na to gotowa. Czuję, że muszę mieć plany i wszystkie oczekiwania określone, ale nie. Czasem życie jest spontaniczne i to właśnie sprawia, że pamiętnik jest taką świetną sprawą. Pierwszą rzeczą jest to, że zdecydowałam, że w tym roku nadeszła pora na przeprowadzkę. Nie jest ona obca dla większości ludzi po 23, którzy mogli wcześniej mieszkać z partnerami lub wyjeżdżać na uniwersytet. Ja nie zrobiłam żadnej z tych rzeczy. Zawsze myślałam, że będę jedną z tych ludzi, których rodzina potrzebuje wokół siebie, w domu. Myślę, że to głównie wina mojego niepokoju. I mogę się założyć, że kiedy nadszedł ten czas na przeprowadzkę, chciałabym przejść dwie minuty drogi, tak, że nigdy nie byłabym daleko od domu i miejsca, w którym mieszkałam całe życie. Poszłam do szkoły, której całkowita liczba uczniów wynosiła 60, co było pocieszające. Moje gimnazjum było pierwszym doświadczeniem większej szkoły (normalnego rozmiaru, ale dla mnie kolosalnej wielkości). Ponownie zajęło mi dobrą chwilę, by poczuć się tam komfortowe, choć miasto było małe i szkoła nie była największa w powiecie. Pamiętam, że razem z moją najlepszą przyjaciółką rozmawiałyśmy o tym, że chciałybyśmy się przenieść do domu w naszej wsi, kiedy byłyśmy starszę, i że będziemy mieszkać tam zawsze. Że chcemy pobrać się w miejscowym kościele, dzieci wysłać do tej samej szkoły, do której poszłyśmy my. Kiedy zaczynasz odkrywać świat i zaprzyjaźniać się z ludźmi z Northampton, Norwich, Brighton i wszędzie indziej na świecie, należy uświadomić sobie, że możesz być tylko przejażdżkę samochodem od kogoś, kto Cię obchodzi, i możesz powtarzać tą przejażdżkę kiedy chcesz i kiedy tylko możesz. W ubiegłym roku wzrosłam jako osoba (nie w wysokości, ale w tajemnicy). Podróżnicy uświadomili mi, że odległość nie jest takim problemem i wycieczka gdzieś, nieco poza strefę komfortu, może być rzeczywiście niesamowitym doświadczeniem.
Jeśli oglądasz moje vlogi, wiesz, że spędziłam dużo czasu w Brighton w zeszłym roku i nauczyłam się kochać... bardzo. Większość z was wie, że mam coś w byciu blisko morza i uspokaja mnie znalezienie go. Czuję się tak, kiedy odwiedzam Brighton. Są tu niesamowite sklepy, kawiarnie, słodkie i smaczne restautacje, rozrywki i łatwy transport publiczny (coś, czego nie miałam, mieszkając na wsi). Nie sądziłam, że kocham to miejsce odległe trzy godziny drogi od mojego domu tak bardzo, że chciałabym tak mieszkać. Ale zaciskam zęby i robię to. Ja, Percy, Pippin i przygoda nad morzem.
W tej chwili jestem w trakcie pakowania rzeczy go pudełek. Myślałam, że mam wiele rzeczy do zabrania, jednak okazuje się, że to po prostu zbyt dużo ubrań. Jeśli ktoś z was zastanawiał się, dlaczego jestem trochę MIA* w tym roku, to dlatego, że mam do zrobienia wiele dorosłych rzeczy i pakowania, a ruszam w przyszłym tygodniu. (argh!)
Oto ekscytująca przygoda Zoelli w 2014 roku.
*podnoszę szkło, którego jeszcze nie kupiłam*
Jeśli mieszkasz w Brighton lub odwiedzasz je regularnie, zostaw niżej wszelkie urodze miejsca, które kochsz odwiedzać, dobre restauracje czy porady i wskazówki życia tutaj. Nawet jeśli dopiero się przeniosłeś i chcesz dać mi rady, byłabym niezwykle wdzięczna!

*MIA - missing in action, zagubiona w akcji.